sobota, 13 sierpnia 2011

Akumulator - co zrobić aby długo nam służył

Akumulator - co zrobić aby długo nam służył

Autorem artykułu jest Jarosław Stefaniak



Nauczyciel pyta uczniów: Jaki jest najważniejszy układ w samochodzie?? Uczniowie podają różne odpowiedzi. Sillnik, układ kierowniczy..... wymieniają prawie wszystkie układy. Przy braku pomysłów ze strony uczniów nauczyciel powiedział. Drodzy uczniowie najważniejszy jest układ...

... hamulcowy. Padło zdziwienie, ale po chwili zastanowienia wszyscy się zgodzili z nauczycielem.

A co z akumulatorem????

Parafrazując tę ciekawą sytuację, mógłbym powiedzieć, że po układzie hamulcowym drugim najważniejszym elementem jest akumulator. Bezdyskusyjny jest fakt, że bez akumulatora nie uruchomimy samochodu. Bezdyskusyjne jest jeszcze jeden fakt - o akumulatorze przypominamy sobie wtedy, kiedy zaczynamy mieć problem z uruchomieniem silnika szczególnie w okresie jesienno-zimowym.

Kilka słów o akumulatorze

Akumulator (bateria) to magazyn energii. W momencie uruchamiania silnika pobierany jest prąd od 200A wzwyż. Podczas postoju akumulator jest źródłem zasilania układów sterujących, świateł. Pobór prądu w czasie postoju nie powinien być wyższy niż 100mA (0,1A). Wyższy pobór prądu może wskazywać na zwarcie w instalacji elektrycznej (o tym jak znaleźć taką usterkę napiszę w innym artykule).

Sprawność akumulatora - od czego zależy

O sprawności akumulatora może decydować wiele czynników. Wymienię kilka z nich:

- temperatura,
- czystość połączeń akumulatora z instalacją samochodu,
- sprawny układ ładowania (alternator),
- rezystancja wewnętrzna akumulatora.

W tym artykule omówię dokładniej wpływ temperatury na sprawność akumulatora.

Temperatura

Nie bez powodu w zimie akumulator częściej daje o sobie znać. Powodem tego zależność gęstości elektrolitu od temperatury. Akumulator zmniejsza swoją pojemność wraz ze spadkiem temperatury. Tabele gęstości elektrolitu podają wartości nominalne przy temperaturze 25 st. C. W przypadku temperatury 0 st. C sprawność akumulatora jest już o 20% niższa. Gęstość elektrolitu zmienia się o 0,01 [g/cm3] przy zmianie temperatury o 15 °C. Zmiana temperatury o 1°C to zmiana gęstości elektrolitu o 0,00066 [g/cm3] (wydaje się, że jest to bardzo mała liczba, ale w przypadku ujemnych temperatur np. -10°C ma to wielkie znaczenie.

Spójrzmy ma przykład:

Pomiar gęstości elektrolitu w temperaturze -5 °C. Zmierzona gęstość wyniosła 1,2 [g/cm3]. Aby przeliczyć tę gęstość na gęstość w umownej temperaturze 25 °C. Obliczamy: 0,00066 [g/cm3] x 30°C (-5+25=30) = 0,02[g/cm3] i dalej 1,2[g/cm3]-0,02[g/cm3] = 1,18[g/cm3].

Na podstawie tabeli możemy teraz ocenić stan akumulatora. Teraz widzimy, że pomiędzy 1,2[g/cm3] a 1,18[g/cm3] jest istotna różnica. Do pomiaru gęstości elektrolitu służy aerometr.

Teraz z tabeli gęstości elektrolitu odczytujemy wartości.


Gęstość elektrolitu [g/cm3]


Diagnoza co do stanu naładowania akumulatora


1,285 ... 1,3


Zbyt duża gęstość elektrolitu. Należy ją obniżyć w ten sposób, że usuwamy część elektrolitu zastępując go wodą destylowaną.


1,28


Pełny stopień naładowania akumulatora


1,2 ... 1,24


Należy doładować akumulator


1,15 ... 1,2


Akumulator wymaga natychmiastowego naładowania


poniżej 1,15


Akumulator może ulec zasiarczeniu, czyli trwałemu uszkodzeniu


1,1


Zupełnie rozładowany (uszkodzony)

UWAGA!!!

Minimalna gęstość elektrolitu, czyli stan, poniżej, którego akumulator nie powinien być rozładowywany, to 1,15 g/cm3.

Jak dokonywać pomiaru gęstości

Zakupując przyrząd do pomiaru gęstości elektrolitu otwieramy korki poszczególnych cel. Wkładamy do otwartej celi końcówkę zasysającą elektrolit z jednoczesnym ściśnięciem "pompki". Puszczamy tzw.' gruszkę. Elektrolit wypełnia szklaną rurkę. Na skali pływaka(poziom zanurzenia) możemy wtedy odczytać gęstość elektrolitu. Jeżeli pomiary w poszczególnych celach będą porównywalne i oscylują w okolicy 1,25-1,28 g/cm3 nie powinniśmy się obawiać o akumulator. Jeżeli mierząc gęstość w temp. powyżej 20 st. C gęstość w celach będzie niższa niż 1,24g/cm3 należy szczególnie przyglądnąć się sprawności alternatora.

Jeżeli gęstość elektrolitu w poszczególnych celach jest różna, należy pomyśleć o regeneracji akumulatora. Regeneracja to zespół czynności pozwalający odzyskać 100% sprawność akumulatora.

Jak szanować akumulator - czyli co zrobić, aby służył dłużej?

- utrzymuj akumulator w czystości – jeżeli na obudowie znajduje się z jakichś powodów elektrolit, wytrzyj obudowę do sucha (również podstawa pod akumulator powinna być czysta)
- klemy kabli i bolce muszą również być czyste – zaśniedziałe klemy mogę powodować przegrzewanie się instalacji elektrycznej,
- uważaj, gdy masz problemy z uruchomieniem samochodu – jeżeli podejmiesz dwie nieskuteczne próby uruchomienia, odczekaj 2-3 minuty, a później spróbuj ponownie,
- rozładowany akumulator, jak najszybciej naładuj,
- uważaj na alarm, jeżeli twój akumulator jest już słaby,
- pamiętaj o zgaszeniu wszystkich odbiorników prądu (lampki, radio, światła, czy urządzenia podłączone do gniazda zapalniczki)

Akumulator szanowany na pewno odwdzięczy się za włożone wysiłki.

---

Jarosław Stefaniak
http://jja-akumulatory.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podróżuj i zarabiaj jako cyfrowy nomada

Podróżuj i zarabiaj jako cyfrowy nomada

Autorem artykułu jest Adrianna Gireń



Czy można połączyć przyjemne z pożytecznym? Podróżować i zarabiać z każdego miejsca na świecie? Dowiedz się o nowej formie zarabiania i zostań cyfrowym nomadą.

Niejeden z nas marzy o rzuceniu nużącej pracy i wyruszeniu w podróż dookoła świata. U większości z nas kończy się jednak na marzeniach. Wstajemy rano, myjemy zęby, jemy śniadanie, ubieramy się i idziemy do starej, niekoniecznie pasjonującej nas pracy, żeby odsiedzieć wymagane osiem godzin, robiąc coś, o sensie czego nie zawsze jesteśmy przekonani. Dla większości marzycieli wielka podróż jest czymś nieosiągalnym. Wiąże się z wielkimi kosztami, rzuceniem pracy, tęsknotą za rodziną i niepewną przyszłością. Wszystkie te argumenty są jednak nieaktualne dzięki globalnemu rozwojowi technologii komunikacyjnej i Internetu. Wystarczy tylko mieć przy sobie laptopa, telefon komórkowy, dostęp do Internetu, odrobinę odwagi i dobry pomysł na pracę w sieci, a świat stoi otworem.

Nomadyzm jest stary jak świat. Pierwotnie jest to tryb życia polegający na stałym przemieszczaniu się w poszukiwaniu dogodnych pastwisk lub łowisk, czyli inaczej koczownictwo. Nazwa nomada pochodzi od starogreckiego nomás, co oznacza wędrującego w poszukiwaniu pastwisk. Kim jest jednak cyfrowy nomada? Jest to twór współczesnej cywilizacji. Ktoś, kto pracuje, porozumiewa się i wędruje wirtualnie, czyli w cyberprzestrzeni. W erze Internetu, szybko rozwijających się portali społecznych i telefonii internetowej wcale nie musimy się fizycznie przemieszczać, aby zawierać kontakty na całym świecie, wymieniać się poglądami, spotykać z rodziną, czy też pracować. Internet sprawił, że cały świat mamy w zasięgu ręki, bądź lepiej mówiąc w zasięgu kliknięcia myszką.

Postęp techniki otwiera mnóstwo możliwości. Dzięki niemu możemy łatwiej realizować nasze życiowe marzenia, które w czasach przed erą internetową, wiązały się z wieloma wyrzeczeniami i ogromnymi kosztami. Choćby taka podróż dookoła świata. Wielu cyfrowych nomadów, pracując z każdego miejsca na ziemi, łączy przyjemne z pożytecznym, realizując swoje pasje, jakimi są podróże. Przemieszczają się nie tylko wirtualnie, ale także fizycznie z miejsca na miejsce. Pracują leżąc na plaży lub popijając owocowy koktajl na Karaibach. Internet dociera prawie wszędzie. Przebywając w jakimś odludnionym zakątku ziemi są w ciągłym kontakcie z rodziną, przyjaciółmi, klientami. Podróżując, zawierają nowe kontakty, zwiedzają, poznają i wykorzystują możliwości, jakie im daje współczesny świat.

Zjawisko digitalnego nomadyzmu rozwija się bardzo dynamicznie szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi digitalni nomadowie to głównie eksperci mediów społecznych, blogowania, nowoczesnej techniki komunikacyjnej. Często są wśród nich zapaleni internauci, podróżnicy, fotografowie, pisarze, dziennikarze. Zarabiają na swoje podróże publikując, zajmując się Affiliate Marketing, bądź po prostu pracują jako tzw. flexi, czyli mając elastyczny czas pracy i możliwość wykonywania jej z każdego miejsca na świecie.

Cyfrowy nomadyzm ma niewątpliwie wielką przyszłość. Nomadyzm jako prastary fenomen jest trybem życia, który zatraciliśmy w dobie osadnictwa. Świat cyfrowy umożliwia rozwój jego nowej formy. Geny wiecznego wędrownika choć czasowo uśpione, tkwią w każdym z nas. Zmienił się tylko cel naszej wędrówki. Wędrujemy nie w poszukiwaniu pokarmu. Wędrujemy, bo chcemy, bo sprawia nam to przyjemność, bo jest to nasz sposób na życie.

---

Adrianna Gireń

www.just-a-travel.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Doradca podatkowy

Doradca podatkowy

Autorem artykułu jest Monika Ł.



Obowiązki podatkowe mogą wydawać się nie lada wyzwaniem. PIT – y, księgi podatkowe, deklaracje, zeznania. Uf, aż głowa boli od myślenia na temat tabelek czy cyferek. Na szczęście jest ktoś, kto zna ten podatkowy światek i chętnie nam pomoże.

Doradca podatkowy jest to zawód zaufania publicznego, który został powołany 1 stycznia 1997 ustawą z dnia 5 lipca 1996 r. o doradztwie podatkowym. Ustawa ta określa czynności doradztwa podatkowego.

auto-KB1

Nie tak łatwo obrać zawód doradcy podatkowego, bo ten zawód wykonywać mogą tylko osoby fizyczne, które uzyskałay wpis na listę doradców publicznych prowadzoną przez Krajową Radę Doradców Podatkowych bądź osoby prawne wpisane do prowadzonego przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych rejestru osób prawnych uprawnionych do wykonywania doradztwa podatkowego. Żeby starać się o wpis, najpierw trzeba zdać egzamin, który składa się z części pisemnej i ustnej. Dopiero po uzyskaniu pozytywnego wyniku z części pierwszej, kandydat na doradcę podatkowego, może przystąpić do części II. Osoby, które wykonują ten zawód bez uprawnień, podlegają karze grzywny.


Do zadań dorady podatkowego należą:
- na zlecenia podatników, płatników i inkasentów udzielnie im, bądz na ich rzecz porad podatkowych, opinii i wyjaśnień z zakresu ich obowiązków podatkowych,
- w imieniu podatników, płatników i inkasentów i na ich rzecz , prowadzenie ksiąg podatkowych i innych ewidencji do celów podatkowych oraz udzielenie im pomocy w tym zakresie;
- sporządzanie zeznań i deklaracji podatkowych lub udzielanie pomocy w tym zakresie, podatnikom, płatnikom i inkasentom i na ich rzecz.


Ponadto, doradca prawny może występować jako pełnomocnik w postępowaniu w zakresie sądowej kontroli decyzji administracyjnych w sprawach dotyczących obowiązków podatkowych. Jak również jest on uprawniony do prowadzenia ksiąg rachunkowych.




---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gimnastyka i odchudzanie po porodzie

Gimnastyka i odchudzanie po porodzie

Autorem artykułu jest Paweł Miłosz



Pierwsze tygodnie po porodzie to rutyna codziennych działań. Karmimy, przewijamy, kąpiemy naszą pociechę. Dbamy o ciszę, spokój oraz dobry sen nasz i maleństwa. Może wydaje Ci się, że teraz są ważniejsze sprawy niż wygląd. Cóż spróbuję Cię przekonać, że nie tyle można, co należy ćwiczyć.

Jeśli spodziewasz się dziecka lub niedawno urodziłaś, to przed tobą najlepszy czas na rozpoczęcie aktywności fizycznej. Przy odrobinie samodyscypliny i dobrej organizacji czasu, szybko wrócimy do dawnej masy ciała , formy ciała i duszy. Kto wie, może ćwiczenia wejdą Ci w krew tak, że staną się codziennością na długie lata?!

Pierwsze tygodnie po porodzie to rutyna codziennych działań. Karmimy, przewijamy, kąpiemy naszą pociechę. Dbamy o ciszę, spokój oraz dobry sen nasz i maleństwa. Może wydaje Ci się, że teraz są ważniejsze sprawy niż wygląd. Cóż spróbuję Cię przekonać, że nie tyle można, co należy ćwiczyć.

Statystycznie kobieta po urodzeniu dziecka przybiera na wadze tylko 1kg. Jednak gdy przed ciążą ważyłaś za dużo, jest to kolejna ciąża lub przybrałaś na wadze więcej niż powinnaś to prawdopodobieństwo, że nadmiar kilogramów pozostanie zwiększa się. Nie bez znaczenia jest też nasz wiek, czym później rodzimy tym mniej tracimy kilogramów po urodzeniu dziecka. Badania wskazują także, że szybszy powrót do pracy z urlopu macierzyńskiego pomaga w powrocie do dawnej wagi. W najlepszej sytuacji są za to kobiety, które przed i w trakcie ciąży podejmowały się ćwiczeń fizycznych.

W czasie ciąży przybieramy na wadze około 11-13 kg. Zgubienie tego ciężaru wcale nie musi trwać tyle samo co ciąża lub dłużej. W rzeczywistości najwięcej tracimy zaraz po porodzie. Około 4,5 kg tracimy zaraz po porodzie, po tygodniu kolejne od 3 do 5 kg. Jednak od 3 miesiąca spadek masy to już około 1 kg. Jeśli w tym czasie nie wróciłaś do dawnej formy to właśnie teraz, około 6 tygodnia po urodzeniu, jest najbardziej odpowiedni moment na ćwiczenia szczególnie gdy znajdujesz się w grupie ryzyka.

Zmiany fizyczne mogą przeszkadzać w rozpoczęciu ćwiczeń szczególnie gdy ćwiczyłaś już przed ciążą. Po porodzie spada kondycja, także mięśnie i więzadła stają się bardziej narażone na kontuzje. Powrót do aktywności powinien być stopniowy szczególnie w pierwszych 6 tygodniach. Jeśli ciąża lub poród był powikłany możesz wymagać więcej czasu szczególnie gdy poród odbywał się poprzez cesarskie cięcie.

Ważna staje się organizacja czasu zwłaszcza gdy mamy więcej niż jedną pociechę. Na początku warto zainwestować w domowy sprzęt do ćwiczeń hantle, bieżnie pozwalają ćwiczyć w obecności maluchów. Należy pamiętać o bezpieczeństwie i uniemożliwić dziecku styczności ze sprzętem. Gdy dziecko podrośnie warto rozejrzeć się za klubami fitness gdzie zapewniona jest opieka dzieci lub umówić się z koleżankami na wzajemne pilnowanie pociech gdy wychodzicie na areobik lub pobiegać do parku. Można także zakupić nosidełka na rower lub specjalny wózek do biegów.

Ćwiczenia po porodzie wbrew obiegowym opiniom są bezpieczne. Aktywność fizyczna, która ma nam pomóc zredukować masę ciała nie mają wpływu na wydzielanie mleka a powolny spadek masy ciała nie powoduje zmian u dzieci karmionych piersią. Ćwiczenia wraz z NIEWIELKĄ redukcja kaloryczności posiłków jest lepsze niż sama dieta. W czasie ćwiczeń nie należy stosować mieszanek odżywczych.

Karmić swoje dziecko powinnaś przed ćwiczeniami ponieważ jeszcze 1,5 godziny po forsownych ćwiczeniach w mleku może utrzymywać się zwiększona ilość kwasu mlekowego. Jednak gdy ćwiczysz umiarkowanie mleko nie powinno być mniej smaczne dla malucha po ćwiczeniach. W czasie ćwiczeń zadbaj o wygodę piersi załóż dobrze dopasowany sportowy biustonosz , czasem trzeba dwóch by zapewnić dobrą stabilizacje. Ważne jest wypijanie odpowiedniej ilości wody by nie dopuścić do odwodnienia organizmu.

W czasie ćwiczeń częstą dolegliwością jest także nie trzymanie moczu. Także w tym wypadku jeśli rodzisz później i jest to kolejna ciąża tym prawdopodobieństwo występowanie tej przypadłości jest większe. Często problem ten występuje w czasie biegania i forsownych ćwiczeń. Warto wtedy zmniejszyć intensywność ćwiczeń zacząć więcej maszerować, jeździć na rowerze lub pływać. Na kilka godzin przed ćwiczeniami unikaj płynów zawierających kofeinę. Pomóc może także noszenie tamponu w czasie ćwiczeń.

Jeśli problem nie trzymania moczu dotyczy także Ciebie skonsultuj się ze swoim lekarzem poradzi ci on zapewne serie prostych ćwiczeń poprawiających stan mięśni dna macicy. Jednym z takich ćwiczeń są ćwiczenia Kegla. Polegają na krótkich 5 sekundowych skurczach mięśni cewki moczowej tak jak byś chciała powstrzymać sikanie. Dziesięć 5-sekundowych serii możesz wykonać rozmawiając przez telefon, stojąc na czerwonym świetle, kąpiąc się itp. Są to nie zauważalne ćwiczenia, które należy często powtarzać aby dały pożądane efekty.

Zaczynając ćwiczyć w tym okresie możecie wpłynąć na wasze zdrowie na kolejne długie lata. Ćwiczenia poprawią także wasze samopoczucie psychiczne. Tak więc nie możemy zasłaniać się brakiem czasu i możliwości wyjścia poza dom. Odrobina zaparcia i samodyscypliny zapewnią nam zdrowy powrót do codzienności ładną sylwetkę i zdrowie na następne lata, kto wie może do następnego porodu. POWODZENIA!

---

Artykuł pochodzi ze strony www.female.pl
Ćwiczenia
Autor Paweł Miłosz


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Plusy i minusy diety kopenhaskiej

Plusy i minusy diety kopenhaskiej

Autorem artykułu jest Paweł End



Dieta kopenhaska - jeden z najbardziej kontrowersyjnych sposobów odchudzania. Poznaj opinie zarówno zwolenników, jak i przeciwników diety kopenhaskiej.

kopenhaska, kawaNie ma takiej diety, która nie wzbudzałaby żadnych kontrowersji akceptowana zarówno przez osoby odchudzające się, jak i przez lekarzy troszczących się o stan naszego organizmu. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że istnieją również diety zdecydowanie bardziej kontrowersyjne niż inne i właśnie w tej grupie znajduje się dieta kopenhaska. Mówi się o niej już od wielu lat, od lat też nie brakuje osób zainteresowanych odchudzaniem się właśnie w oparciu o zalecane przez zwolenników tej diety zasady. Zwolennicy diety polecają ją z całego serca mówiąc o niej jako o jedynym skutecznym sposobie na zrzucenie zbędnych kilogramów. Przeciwnicy zwracają uwagę na straty, które ponosi na skutek takiego odchudzania nasz organizm. Kto ma racje? Okazuje się, że zarówno jedni, jak i drudzy.

Jeżeli liczymy na widoczny efekt odchudzania możliwy do osiągnięcia w bardzo krótkim czasie – dieta kopenhaska została stworzona właśnie z myślą o nas. Posiłki, które przyjmujemy w trakcie jej trwania są tak małe, że organizm nie ma innego wyjścia – musi zacząć spalać tkankę tłuszczową. Dieta kopenhaska jest kusząca i dlatego, że można dzięki niej liczyć na naprawdę znacząca utratę wagi. Osoby odchudzające się wspominają, że jest to minimalnie sześć kilo, a przecież nawet taka różnica oznacza możliwość założenia ubrań w rozmiarze o jeden mniejszym niż do tej pory.

Niestety, racji nie można odmówić również jej przeciwnikom uważającym, że dieta kopenhaska to jedna z większych krzywd, jakie możemy wyrządzić naszemu organizmowi. W pierwszej kolejności zwracają oni uwagę na to, że ograniczenie dostępu do wielu cennych witamin i składników mineralnych może doprowadzić do zaburzenia naszego metabolizmu. Organizm nie potrzebuje wcale wiele czasu, aby „wybić się z rytmu” i funkcjonować w sposób daleki od ideału, okazuje się przy tym, że doprowadzenie go do normalności jest znacznie trudniejsze niż mogłoby się to nam wydawać. Obniżenie wartości kalorycznej pokarmów spożywanych w czasie trwania diety może skutkować również utratą energii niezbędnej nam do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Spadek koncentracji i pogorszenie się samopoczucia mogą mieć zgubny wpływ na nasze życie zawodowe i osobiste.

Dieta kopenhaska nie jest rozwiązaniem pozbawionym wad. Nie oznacza to jednak, że mamy z niej rezygnować. Jeżeli jednak chcemy chudnąć w oparciu o charakterystyczne dla niej założenia, róbmy to świadomie.

---

Więcej informacji na temat diety, m.in. bardzo dokładny jadłospis diety kopenhaskiej, znajdziesz na stronie: http://kopenhaska.eu


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak napisać zaproszenie na ślub?

Jak napisać zaproszenie na ślub?

Autorem artykułu jest M.B.



To, jak będzie wyglądało zaproszenie na ślub jest bardzo ważne. Już od samego początku jest się ocenianym. Zatem, należy pamiętać o tym, żeby zrobić to prawidłowo, bezbłędnie i z klasą. Pamiętaj jak ważne jest to, żeby odmieniać nazwiska w języku polskim! Zapraszam do przeczytania artykułu.

1. Zaproszenie czy zawiadomienie?

Przede wszystkim należy ustalić dwie sprawy – zapraszamy czy zawiadamiamy? Utarło się, że zaproszenie będzie wtedy, gdy zapraszamy zarówno na ślub, jak i na wesele. Zawiadomienie wysyła się przypadku poinformowania o ślubie, bez zaproszenia na wesele. To taka grzecznościowa forma powiadomienia znajomych (bo rodzinę, tę bliższą i przyjaciół raczej się zaprasza) o tym, że wstępuje się w związek małżeński, jednocześnie dając do zrozumienia, że na wesele nie jest się zaproszonym.


2. Kto zaprasza?

I tutaj pojawia się kilka możliwości. Przede wszystkim na ślub/wesele zaprasza Panna Młoda i Pan Młody. Ich imiona i nazwiska muszą się pojawić. Dodatkowo, często bywa tak, że zapraszają również rodzice, którzy są współorganizatorami imprezy. Warto również o tym wspomnieć. Na przykład Katarzyna Kowalska i Jan Nowak, wraz z rodzicami, mają zaszczyt zaprosić….


3. Kogo zapraszają?

Ważne, by dokładnie sprecyzować kogo się zaprasza. Lepiej unikać sformułowań typu zapraszają rodzinę Kowalskich, ponieważ wtedy nie do końca wiadomo, kogo się zaprasza. Państwo Kowalscy mogą nie wiedzieć, czy są na ślubie mile widziani razem z dziećmi, czy bez. Dodatkowo, uniknie się w ten sposób nieproszonych gości. Bardzo ważny jest zapis imienia i nazwiska. BARDZO WAŻNE JEST ODMIENIANIE IMION I NAZWISK. Zwykle zaproszenie ułożone jest tak, że należy je odmienić w dopełniaczu – mają zaszczyt zaprosić (kogo)… Jana Nowaka lub Jana i Jadwigę Nowaków. Radzę upewnić się wiele razy, czy nazwisko będzie dobrze odmienione, pozwoli to uniknąć nieporozumień. Wiadomo, ogólna zasada jest taka, że jeśli da się odmienić nazwisko, to się to robi. Pojawia się jednak sprawa komplikująca zapis. Są rodziny, które życzą sobie, aby ich nazwisk nie odmieniać. I nie obchodzi ich to, że może to być niepoprawne językowo. W takim wypadku najlepiej się do nich dostosować. Szczegółowe informacje dotyczące odmiany nazwisk znajdują się TUTAJ.


4. Gdzie i kiedy?

Data i miejsce uroczystości często bywa równie nieprawidłowo odmienione, jak nazwisko. Od Państwa Młodych zależy, czy na zaproszeniach będzie widniała data słowna, czy zapis liczbowy. Gdy jednak zdecydują się na pierwszą opcję, należy pamiętać o takich niedbałościach, jak błędy pleonastyczne. Mam tu na myśli niepotrzebne dodawanie do daty wyrazu „dnia” 7 lipca 2011 czy „miesiąca” lipca. Czyli najestetyczniej będzie napisać na uroczystość, która odbędzie się 7 lipca 2010 w Kościele św. Jacka. Więcej informacji na temat błędów pleonastycznych znajduje się TUTAJ.

5. Prośba o potwierdzenie przybycia

Do zaproszeń (nie do powiadomień) dobrze jest dodać informację o potwierdzeniu przybycia. W ten sposób będzie można policzyć autentyczną liczbę gości.


6. Drukować? A może pisać ręcznie?

Podstawowe zasady savoir vivre’u wymagają, aby tego typu zaproszenia pisać ręcznie. Może to być jednak nieco uciążliwe, gdy na ślub/wesele zaprasza się dwieście osób. W takim wypadku najlepiej wszystko wydrukować, a ręcznie wpisać tylko imiona i nazwiska zaproszonych gości.

---

Te i inne informacje znajdziesz na blogu Dylematy filolożki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nawigacja GPS – za i przeciw

Nawigacja GPS – za i przeciw

Autorem artykułu jest M.B.



Wakacje to czas wyjazdów w różne zakątki Polski, czy też za granicę. Czasem decydujemy się na wyjazd nad morze, czy jezioro w znane już nam miejsce, a więc nawigowanie nie ma dla nas większego znaczenia – dobrze znamy trasę, którą będziemy przemierzać.

Są jednak i takie miejsca, które odwiedzamy po raz pierwszy i naprawdę nie ma znaczenia, czy miejsce naszego wypoczynku znajduje się w kraju, czy też nie przywiązujemy do tego wagi i wybieramy na przykład Słoneczny Brzeg w Bułgarii. W związku z wyjazdem pojawia się problem - zdecydować się na nowoczesne rozwiązania i skorzystać z pomocy nawigacji GPS, czy może lepiej, jeśli posłużymy się tradycyjnym atlasem samochodowym? Postaram się przybliżyć wady i zalety tej pierwszej formy.

Nawigacja GPS nie sprawia już dziś, że reagujemy na nią z niepohamowanym entuzjazmem. Nikogo nie dziwi już, że w ten mechanizm wyposażone są nie tylko dedykowane urządzenia, ale również telefony komórkowe, smartphony. Często też jest ona już wbudowana w komputer pokładowy i z jego poziomu się ją obsługuje. Zaleta nawigacji GPS jest z pewnością fakt, iż zaprowadzi nas po nitce do kłębka, a miły głos dobiegający z głośnika urządzenia odpowiednio wcześnie zasygnalizuje kiedy musimy skręcić, a kiedy zwolnić. Najdroższe wersje urządzeń oprócz tych funkcji potrafią przekazać odwzorowanie powierzchni w 3D, czy też oszacować natężenie ruchu na danym odcinku. Musimy jednak pamiętać, że nawigacja GPS ma też swoje wady. Jedną z nich jest z pewnością fakt, iż jeśli nie zaktualizujemy map, mogą nas spotkać niemiłe niespodzianki – objazdy, remonty, a niektórych, świeżo wybudowanych dróg może jeszcze nie być na mapach. Dodatkowo wśród licznych opcji możemy wybrać najszybszą, najkrótszą, czy też najbardziej ekonomiczną. Wybór oznacza wyznaczenie konkretnej trasy, niekoniecznie drogami krajowymi, a bardzo często gminnymi, czy wręcz wiejskimi. Czasem też nawigacja może wyprowadzić nas w szczere pole, przez co wpadamy w panikę. Nawigacja GPS sprawia również, że kierowcy stają się wręcz wygodniccy. Nie zwracają uwagi na znaki, nie sugerują się oznaczeniami, czy też tym, co podpowiadają atlasy tradycyjne, tylko ślepo wierzą w to, co mówi elektroniczne urządzenie. W przypadku, gdy odmawia ono posłuszeństwa nie są w stanie odnaleźć się nawet w okolicy, która jest dla nich doskonale znana i dopiero po jakimś czasie orientują się w terenie.

Jak widać nawigacja GPS ma zarówno wiele „za”, jak i „przeciw” i jak do wszystkiego najlepiej podchodzić do niej z rezerwą. Nie może przecież dojść do sytuacji, w której to technologia zupełnie nami zawładnie i podejmuje za nas decyzje w każdej dziedzinie życia. Dlatego dobrze jest ją mieć, szczególnie, jeśli nie znamy zbyt dobrze drogi, którą będziemy przymierzać, jednak dobrze, w razie wątpliwości, posiłkować się mapą.

---

M.B.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 10 sierpnia 2011

Jak poderwać dziewczynę? Siła komplementu.

Jak poderwać dziewczynę - niedoceniana siła komplementów

Autorem artykułu jest Andrzej Graca



Nie ma nic skuteczniejszego niż komplementy! Ich działanie jest porażające! Nie waham się tego słowa użyć - "porażające". Płeć piękna łaknie ich, jak spragniony człowiek na pustyni wody. Kobieta, która choć raz na dzień nie usłyszy czegoś miłego o jej wyglądzie, czy dla odmiany, o przymiotach w...
Nie ma nic skuteczniejszego niż komplementy! Ich działanie jest porażające! Nie waham się tego słowa użyć - "porażające". Płeć piękna łaknie ich, jak spragniony człowiek na pustyni wody. Kobieta, która choć raz na dzień nie usłyszy czegoś miłego o jej wyglądzie, czy dla odmiany, o przymiotach własnego charakteru, czuje się odrzucona i wręcz chora.


Chodzi wtedy zła jak osa. Czepia się i dokucza wszystkim, którzy znajdą się w pobliżu. Ale powiedz jej tylko z zachwytem: "................ (w miejsce kropek wstaw imię "babki", która Ci się podoba), jaka Ty jesteś piękna!", to jej zachowanie diametralnie się zmieni. Przecierasz oczy. Nie wierzysz. Tak, to ciągle ta sama kobieta, ale jakaż odmienna od tej, jaką była przed chwilą. Po prostu do rany przyłóż. Mięknie jak wosk w Twoich rękach... Ale, ale...... Tak postępujesz naturalnie, jak jesteś z tą dziewczyną na stopie nieco bliższej. A co, jak słabo ją znasz? Czy komplement zadziała? Zadziała jak cholera!


KOMPLEMENT - STRZAŁA AMORA

Gdy dziewczyna, którą dość słabo znasz, usłyszy od Ciebie komplement, a nigdy się tego nie spodziewała po Tobie, jej reakcja może być różna. Może być zaskoczona. Może pokryć własne zmieszanie żartem. Trudno powiedzieć. Za to jedno jest pewne: komplement zaczął swoje działanie. Wypuściłeś strzałę Amora. Nie spodziewaj się, że ona natychmiast odniesie skutek. Strzała działa, ale powoli. Kobieta, której powiedziałeś komplement nie od razu zmieni stosunek do Ciebie i Cię polubi. Twoje słowa z wolna będą przenikać do jej świadomości. Aż nastąpi "przemiana". Taki jest mechanizm. Dlaczego tak się dzieje, nie mam pojęcia. Po pewnym czasie, nawet przy przypadkowym spotkaniu z nią, ona "lgnie" do Ciebie. Jest miła, zauważa Cię, rozmawia z Tobą... Nie zaprzepaść tej szansy i zmierzaj prosto do celu....


KOMPLEMENT PORAŻA JAK PIORUN

I tu mógłbym zakończyć rozważania na temat komplementów, ale temat nie byłby wyczerpany, gdybym nie poruszył jeszcze jednej sprawy. Napisałem, że ich działanie jest "porażające". Jeszcze raz to potwierdzam. Powiedz coś miłego dziewczynie, która Cię nie cierpi, a jej późniejsza reakcja przekroczy Twoje najśmielsze oczekiwania. Z Twojej nieprzejednanej nieprzyjaciółki zmieni się w łagodnego baranka... Będzie Ci jadła z ręki. Nie przesadzam. Taka jest moc pochlebstwa!


"KROPLA DRĄŻY SKAŁĘ"

Ale to nie koniec. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli kobieta wie, iż prawisz jej komplementy w wiadomym nam, niecnym celu, to i tak to działa! Ona wie, że ją chcesz "zbajerować", a mimo to komplement będzie skuteczny. Sama może nawet siebie okłamywać, iż jest inaczej, że jest ponad te "gierki", lecz mimo tego, z chwilą, gdy jej powiedziałeś coś miłego, ona jest w Twojej mocy...


KOMPLEMENTY "NAJ"?

Teraz następna kwestia. Jakie komplementy są najlepsze? I tu może Cię zdziwić odpowiedź. Wszystkie są skuteczne. I te najprostsze, jak np.: "jesteś piękna", "masz cudowne oczy", itd., i te bardziej skomplikowane, wymagające nieco wysiłku umysłowego z Twojej strony i przeczytania paru książek, czy wierszy. Oczywiście nie możesz się powtarzać i mówić ciągle tego samego. Najlepsze efekty daje "przeplatanie" tych dwóch rodzajów komplementów, o których mowa wyżej, z docenianiem u kobiety jej walorów umysłowych: inteligencji, mądrości itp.


OSTATNIA UWAGA

I ostatnia uwaga. Rozmawiałem kiedyś z kumplem o prawieniu komplementów. Powiedział mi, że nie powie swojej dziewczynie, że ładnie wygląda, jeśli to nie jest prawda. Bo akurat dziewczyna wygląda przeciętnie, jak co dzień i nie ma żadnej okazji, by było inaczej. Ona mu się podoba tak, czy siak. Kumpel tłumaczył dalej, że to byłoby nieszczere, a on nie zamierza dziewczyny okłamywać. Wszystko zależy od sposobu patrzenia na pewne sprawy. Komplement ma tę sprawczą, magiczną moc, że dziś "ona" może wyglądać przeciętnie, a pod wpływem Twojego komplementu, jutro będzie tak atrakcyjna, że masz ochotę "prać po twarzy" każdego, kto na nią spojrzy. Co tu dużo gadać: kobieta, która usłyszy coś miłego na własny temat, to kobieta szczęśliwa. A jak kobieta szczęśliwa, to Ty masz z nią jak w raju. Dlatego wolę "kłamać" jak najęty.

---

Andrzej Graca
www.DamyRade.pl
Prawdopodobnie Najbardziej Optymistyczne Strony W Polsce!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 9 sierpnia 2011

Jak wybudować dom jednorodzinny za połowę ceny!

Jak wybudować dom jednorodzinny za połowę ceny

Autorem artykułu jest Piotr Waydel



Od zawsze, zastanawia mnie irracjonalność zachowań ludzi, pragnących wybudować sobie dom.
Od zawsze, zastanawia mnie irracjonalność zachowań ludzi, pragnących wybudować sobie dom. Bardzo często zaciągają oni na ten cel wieloletni kredyt, który jest ogromnym obciążeniem dla ich bieżącego budżetu, a w niepewnej sytuacji rynkowej i nieprzewidywalnej przyszłości, stwarza duże ryzyko niewypłacalności i utraty domu. Zakładają tym sobie stryczek na szyję i zgadzają się na życie w trudzie, przez bardzo wiele lat.
Często również, po wybudowaniu, okazuje się, że to nie jest taki dom, jaki sobie wymarzyli. Nie bez powodu mówi się, że dopiero trzeci spełnia oczekiwania.

Dla znacznie mniej ważnych spraw, takich jak podwyżka o 100 czy 200 zł, lub awans na wyższe stanowisko, ludzie potrafią poświęcić mnóstwo czasu i zadać sobie wiele trudu.
W przypadku planowania domu, najczęściej oglądają obrazki, czytają reklamy, porównują ceny, słuchają rad sąsiada, lub krytyki teściowej i poszukują najlepszego kredytu. Najchętniej powielają rozwiązania z najbliższego otoczenia, lub propozycje medialne. Mają mgliste pojęcie o różnych technologiach, materiałach i rozwiązaniach. Najczęściej również nie potrafią zweryfikować ofert, ani policzyć, czy są racjonalne.

Inwestor zdaje się najczęściej na projektanta i wykonawcę, a każdy z nich ma swój punkt widzenia i swój interes. W takim trójkącie trudno o porozumienie.
Poza tym, rzadko który projektant czynnie, czyli fizycznie, uczestniczył w budowach. To, co dobrze wygląda na papierze, zdarza się, że jest niemożliwe fizycznie. Jako student, w ramach praktyk, uczestniczyłem kiedyś w budowie domu mieszkalnego, w planach którego suma wymiarów wewnętrznych była większa od zewnętrznych.

Aby zminimalizować koszty, wyeliminować błędy i osiągnąć wymarzony cel, trzeba zainwestować swój czas na zdobycie odpowiedniej wiedzy, oraz spróbować nauczyć się na cudzych doświadczeniach i błędach. Zwróci się stokrotnie.

Tu uważam, że przede wszystkim należy poznać przynajmniej niektóre rozwiązania, związane z budownictwem pasywnym, oraz zastanowić się nad częściową autonomią. Zalążek takiej informacji znalazłem na stronie drewnozamiastbenzyny.pl

Sama wiedza jest absolutnie niezbędna, ale nie wystarczy do osiągnięcia celu postawionego w tytule. Należy się zastanowić, gdzie i jak można wydać mniej, bez szkody dla jakości. Podam dwa przykłady.

Parę lat temu kupiłem dom do pełnego remontu, aby osobiście potrenować wszystkie roboty wykończeniowe. Dom ma powierzchnię około 320 m2. Między innymi należało w nim zrobić centralne ogrzewanie. Odwiedziłem sześć, czy siedem różnych firm, zajmujących się instalacją. Przedstawili mi oferty wstępne w przedziale od 25000zł do 54000zł. Oczywiście zgodnie z moimi założeniami, zdecydowałem się sam wszystko zrobić.

Aby obniżyć koszt zakupu grzejników i materiałów, skontaktowałem się z ludźmi, którzy też potrzebowali zrobić CO. Razem uzbierało się tego całkiem sporo. Odwiedziłem kilka hurtowni i zaproponowałem najmniejszej, oczywiście z innego rejonu, która miała niższe upusty u producentów niż pozostałe, wspólne zamówienie. Całość zamówienia poszła na jej rachunek. Ponieważ większość została zapłacona praktycznie gotówką, dostaliśmy dodatkowy bonus w stosunku do cen zakupów innych hurtowni. Hurtownia na nas nie zarobiła, ale uzyskała na stałe lepsze upusty. Ponieważ byliśmy z innego rejonu, nie zrobiła sama sobie konkurencji. My kupiliśmy taniej, niż kupują duże hurtownie.

Instalację montowałem wieczorami, przez dwa tygodnie. Całkowity koszt wszystkich materiałów wyniósł niecałe 11000zł. Porównując do najtańszej oferty, zarobiłem przez te kilkanaście wieczorów 14000zł, wiele się nauczyłem i poznałem wiele osób. Myślę, że był to czas dobrze wykorzystany.

Inny przykład:

Kowalski pracuje na budowach. Dostaje na rękę 1600zł, co kosztuje jego pracodawcę 3000zł. Pracodawca musi jeszcze na nim zarobić i pokryć inne koszty. Załóżmy, że cena sprzedaży pracy Kowalskiego przez firmę wynosi tylko 4000zł.
Wiśniewski pracuje jako nauczyciel. Zarabia tak samo jak Kowalski.
Każdy z nich może w najlepszym przypadku kupić tylko 40 % pracy drugiego, chociaż tak samo zarabiają.

Mogą się zatrudnić wzajemnie na czarno, ale to jest już nielegalne. Nawet wzajemna, bezpłatna pomoc sąsiedzka jest definiowana jako szara strefa. Fiskus chce w takim przypadku podatku od darowizny, jaką jest przysługa, lub podatku od działalności gospodarczej od każdego z nich. W zasadzie wzajemna pomoc jest barterem wewnętrznym. Można to również nazwać bankiem czasu, bankiem usług, czy porównać do działalności typu LETS.

Ale jeśli zna się dobrze przepisy i różne formy działalności, można to zrobić legalnie.

W zeszłym roku w ramach nauki i praktyk, uczestniczyłem w kilku małych prywatnych budowach. Koszt wybudowania w zależności od zastosowanej technologii wyniósł od 870zł/m2 do 1120zł/m2, bez ceny ziemi, przyłączy i białego montażu.

Od przyszłego roku, indywidualnym inwestorom nie będzie przysługiwał zwrot różnicy VAT, jako że należy się tylko bogatym inwestorom. Działając wspólnie można będzie rozwiązać ten problem.

Dużo łatwiej również, można rozwiązać problem kredytu, jeśli buduje dobrze i bardzo tanio, dzięki czemu wartość hipoteki znacznie przewyższa zapotrzebowanie na finanse.

Przedstawiłem powyżej tylko drobną cząstkę informacji i możliwości. Takie możliwości kryją się nie tylko przy budowie domu, ale praktycznie wszędzie.

Artykuł ten ma za zadanie zmusić do zastanowienia się przed podjęciem decyzji, często rzutującej na całe życie. Skierowany jest przede wszystkim do ludzi przedsiębiorczych, wytrwałych i zdecydowanych. Jest to wstęp do próby stworzenia niesformalizowanej, zdecentralizowanej, otwartej struktury sieciowej, opartej na współpracy, zaangażowaniu i myśleniu.
W tym celu powstaje strona internetowa i następne artykuły czekają na publikację.

Piotr Waydel

---

Piotr Waydel


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak szybko i bez problemu znaleźć dobrze płatną pracę odpowiadającą naszym zainteresowaniom? Cenne uwagi! Jak napisać CV?

Jak szybko i bez problemu znaleźć dobrze płatną pracę odpowiadającą naszym zainteresowaniom?

Autorem artykułu jest Piotr Waydel



Większość ludzi stara się o pracę pisząc podania, CV, listy motywacyjne i rozsyłając je gdzie popadnie. Nawet w przypadku wspaniałego wykształcenia, znajomości języków i skończonych kursów MBA, często nie otrzymują nawet propozycji spotkania. Wiele osób i firm doradczych radzi jak starać się o pr...

Większość ludzi stara się o pracę pisząc podania, CV, listy motywacyjne i rozsyłając je gdzie popadnie. Nawet w przypadku wspaniałego wykształcenia, znajomości języków i skończonych kursów MBA, często nie otrzymują nawet propozycji spotkania.

Wiele osób i firm doradczych radzi jak starać się o pracę oraz jak przygotować dokumenty. Jest również wiele porad na temat jak zaprezentować się na spotkaniu kwalifikacyjnym. Ale nie ma nic na temat tego, co mnie jako właściciela firmy najbardziej interesuje w kandydacie. Wszyscy starający się piszą podobne pisma, zachowują się podobnie i najczęściej jest to loteria, kogo się zatrudni.

Mnie prawdę mówiąc, guzik obchodzi, co kandydat skończył, gdzie pracował i co napisze w liście motywacyjnym. To są tylko wstępne metody eliminacji. Ważne dla mnie jest jedynie to, czy sprawdzi się i przyniesie mojej firmie zysk. Czy będzie on zaangażowanym i czynnym współpracownikiem, z którym przyjemnie wykonuje się nawet najtrudniejsze zadania czy tylko roszczeniowym wykonawcą najprostszych poleceń.

Przy dużej ilości jednakowych podań nawet nie chce się ich czytać. Najczęściej w takim przypadku zadziała czyjeś polecenie, gdyż zdejmuje obowiązek czytania, zastanawiania się i rozmów, co i tak kończy się loterią. A przy uwzględnieniu polecenia, zyskujemy wdzięczność znajomego. A w przypadku, gdy zatrudnienie było niewłaściwe, mamy na kogo zwalić. Jest to komfortowa sytuacja dla dobrego samopoczucia.

Jeśli nie ma poleconych osób, to najwygodniej zwalić całą procedurę zatrudnienia na pracownika, który najczęściej żeby się nie narazić, będzie to robił w sposób standardowy.

Zgodnie z zasadą Pareto 20% pracowników każdej firmy odpowiada za 80% jej zysków. Żaden mądry dyrektor, a tym bardziej właściciel firmy nie pozwoli sobie na stratę szansy zatrudnienia kogoś z tej grupy nawet, jeśli aktualnie nie potrzebuje pracowników. Należy to wykorzystać przy staraniu się o pracę.

Praca daje satysfakcję i efekty wtedy, gdy jest robiona z zaangażowaniem i sprawia przyjemność. Jeśli poszukujemy pracy, najpierw należy zastanowić się, co nas interesuje i jaką pracę wykonujemy najchętniej. Co byśmy chcieli robić w przyszłości?

Po zdefiniowaniu rodzaju pracy należy wybrać kilka najbardziej interesujących firm, w których taka praca jest możliwa. Absolutnie nie należy w tym przypadku kierować się tym czy poszukują pracowników. To my decydujemy gdzie chcemy pracować.

Następnym etapem jest dokładne poznanie wszystkich wytypowanych firm, ich historii, zakresu działania, planów, itd. Należy również poszukać wszelkich dostępnych informacji na temat właściciela, czy kadry zarządzającej. Najkorzystniej jest, gdy właścicielem jest osoba, o której można się dowiedzieć czegoś w Internecie. Ważny jest każdy szczegół.

Spośród wytypowanych firm trzeba wybrać jedną i zacząć myśleć o niej jak o własnej firmie. Należy zadawać sobie pytania w stylu:

Jak można zwiększyć jej opłacalność?
Jak zmniejszyć koszty?
Co nowego można zacząć robić?
Jak pokonać konkurencję?
Jak zwiększyć zbyt?

Takich typowych pytań trzeba sobie zadać 50-100 i starać się znaleźć na nie jak najwięcej odpowiedzi. Jeśli czegoś nie wiemy można szukać w Internecie. Do tego samego pytania należy podchodzić wielokrotnie. Ponieważ temat pracy jest związany z naszymi zainteresowaniami wszystko raczej nie powinno sprawić przykrości. Wydaje mi się nawet, że jeśli dobrze je określiliśmy, powinniśmy mocno się zaangażować.

Później warto sobie wyobrazić, że jesteśmy firmą konkurencyjną i zastanowić się, co możemy zrobić, aby wygrać rynkowy wyścig. Tu też trochę pytań i pomysłów nie zawadzi.

Jeśli mocno już się zaangażujemy w taką zabawę i wchłonęliśmy sporo wiedzy na ten temat, należy porozmawiać ze znajomymi reprezentującymi różne profesje. Pozwoli to spojrzeć na firmę i jej możliwości z zupełnie innych stron.

Niezbędne również jest odwiedzenie podobnych firm w różnym charakterze, aby zweryfikować nasze wyobrażenia. Zupełnie inna będzie rozmowa, jeżeli przyjdziemy jako klient a inna, gdy jako ewentualny dostawca. Do takiej rozmowy należy oczywiście bardzo dobrze się przygotować.

Już po paru dniach takiej ciągłej zabawy zaczynamy o niej śnić i do myślenia włącza się podświadomość. Efekty są piorunujące. Wszystko kojarzy się nam z tą działalnością.

Po około dwóch tygodniach możemy uporządkować wszystkie pomysły i przygotować się do spotkania z właścicielem firmy. Należy z propozycją spotkania wystąpić bezpośrednio do niego. Czasami może być to pewnym problemem, ale należy sobie z nim poradzić, mając wiedzę o firmie i właścicielu. Absolutnie nie należy po takim przygotowaniu umawiać się z pracownikiem.

Na spotkaniu nie wolno przyjąć postawy wszystkowiedzącego. Nasza wiedza jest na pewno dużo mniejsza od wiedzy i doświadczenia naszego rozmówcy. Jeżeli nawet nasze pomysły i propozycje nie są rewelacyjne, to każdy inteligentny właściciel widząc takie zaangażowanie, entuzjazm i wiedzę powinien to uwzględnić zwłaszcza, gdy ma świadomość, że może to zrobić konkurencja.

Nawet, jeśli nie uda się za pierwszym razem to jesteśmy już całkiem nieźle przygotowani do spotkania z drugą taką firmą. Trzeba tylko trochę uzupełnić wiadomości.

Piotr Waydel

---

Piotr Waydel


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy Polska może być niezależna energetycznie dzięki technologii profesora Żakiewicza?

Czy Polska może być niezależna energetycznie dzięki technologii profesora Żakiewicza?

Autorem artykułu jest Piotr Waydel



Prawdziwe bezpieczeństwo energetyczne jest możliwe wtedy, gdy kraj jest samowystarczalny pod tym względem. Aby to osiągnąć, należy policzyć, ile i jakiej energii brakuje, na jakich nośnikach, a także jak można ją zastąpić taką, której jest pod dostatkiem.

Najlepiej, żeby ta energia była jeszcze dużo tańsza, a jej pozyskanie i użytkowanie, w związku z pretekstem do wyciągania ogromnych pieniędzy za "powodowanie efektu cieplarnianego", nie powodowało wydzielania CO2.

Czy jest to realne?

W skali całego świata prawie 56% energii jest przeznaczona na ogrzewanie, a ok.41% na pracę mechaniczną.
Potrzebujemy ciepła, elektryczności oraz napędu do pojazdów i urządzeń mechanicznych.

Polska w porównaniu z sąsiadami jest i tak w korzystnej sytuacji.
Mamy bardzo dużo węgla. Jego zasoby szacowane są na blisko 14 mld ton.

Udokumentowanych złóż gazu ziemnego jest w kraju 260, a ich zasoby wydobywalne przekraczają 150 mld m3. Obecne wydobycie gazu pozwala na zaspokojenie ponad 40% krajowego zapotrzebowania. Są również jeszcze inne duże złoża nie do końca podobno zbadane.

Posiadamy niezbyt szokujące wielkością zasoby ropy naftowej. Obecnie znanych i udokumentowanych jest ponad 90 złóż, zarówno lądowych, jak i morskich.
Ropy naftowej jest jednak na tyle mało, że importujemy ponad 95%.

Podstawowym własnym źródłem energii jest węgiel, który spalamy przede wszystkim aby uzyskać ciepło i prąd. Jest to wyjątkowo niekorzystne dla środowiska i spowoduje w najbliższym czasie znaczne zwiększenie koszów, w związku z ograniczeniami emisji CO2. Dodatkowo wydobywanie węgla w konwencjonalny sposób, stwarza również bardzo poważne zagrożenia życia górników, co zostało tragicznie udowodnione ostatnimi wydarzeniami w kopalni Wujek.

Czy można te nośniki energii zastąpić innymi?

Zasoby węgla starczą nam podobno na 200 lat. Ale mamy przecież dostępne, zdecydowanie tańsze, ogromne, odnawialne źródła czystej energii. Pod tym względem mamy najlepszą sytuację w całej Europie.

Nie mam tu na myśli energii wiatrowej, zamienianej na elektryczną, ponieważ nieliniowe jej pozyskanie i brak możliwości opłacalnego jej gromadzenia, jest tylko poważnym kłopotem dla sieci przesyłowych. Bardziej im się opłaca zapłacić za nią pod warunkiem, że nie muszą jej odbierać. Jest to jak na razie wyłącznie fakt medialny dla władz i dobry sposób na ograbianie ogłupianego społeczeństwa.

Prawie darmowe ciepło i prąd.

Takim tanim i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych. Jej suche pozyskiwanie, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, nie niszczy niskotemperaturowych pokładów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy. Koszt produkcji z niej energii elektrycznej to kilka groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej.

Powodem naszej dumy powinien być fakt, że między innymi, za rozwiązania do jej pozyskiwania, został zgłoszony do dwóch nagród Nobla, mieszkający i pracujący w USA profesor Bohdan Żakiewicz.
Na całym świecie media rozpisują się o tej nominacji.

Mimo, że dostęp do energii geotermicznej mamy najłatwiejszy w Europie, a nasz rodak jest najważniejszym wynalazcą w tej dziedzinie na świecie, wiedza na ten temat i zainteresowanie są w Polsce zerowe. Ale nic dziwnego. Jej pozyskiwanie może doprowadzić do niezależności energetycznej i wiąże się z utratą ogromnych zysków dla niektórych lobby, które mocno zasilają media poprzez reklamowanie się.

Rozwiązania takie mogą być stosowane lokalnie, dzięki czemu nie ma strat na przesyłach.
Ponieważ możliwa jest trójgeneracja i system ma niską stałą czasową, można go sprzęgać z pozyskiwaniem energii elektrycznej (generatory) i cieplnej (pompy hydrosoniczne) z turbin wiatrowych.

Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i przetwarzającego energię geotermiczną jest porównywalny do farm wiatrowych w przeliczeniu na jednostkę mocy. Różni się jednak tym, że nie jest zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas pracować z maksymalną mocą, a nie jak w przypadku elektrowni wiatrowych na poziomie kilkunastu procent w skali rocznej. Koszt natomiast bieżącej produkcji energii w tej technologii jest na poziomie niecałych 2 groszy za 1 kWh, czym bije na głowę wszelkie inne metody.

Nic dziwnego że International Business Directions i około stu największych korporacji świata zgłosiły profesora Żakiewicza do nagrody Nobla w dwóch kategoriach - Peace and Engineering Economy.

Otrzymany w ten sposób prąd jest rzeczywiście ekologicznym źródłem również napędu pojazdów i maszyn. Pozostaje problem jego magazynowania, a to już nie jest ani tanie ani ekologiczne.

Są jednak również inne możliwości napędzania samochodów, jak na razie znacznie bardziej przyjazne dla środowiska. Takim ciekawym rozwiązaniem są samochody na sprężone powietrze, które są już produkowane we Francji i Korei. Mają one tą przewagę nad napędem elektrycznym, że czas „tankowania" jest bardzo krótki, a koszt magazynowania niewielki.

Jeśli w systemie przetwarzania wysokotemperaturowej energii cieplnej zastosować na przykład bardzo sprawną pompę termohydrodynamiczną, to oprócz ciepła i prądu możemy otrzymać bezpośrednio również sprężone powietrze.
Ten nośnik energii nie ma co prawda takiej gęstości energii na jednostkę objętości jak paliwa płynne, co powoduje że zbiorniki i częstotliwość uzupełniania muszą być większe, jednak cena, koszt środowiskowy i inne walory są bardzo interesujące.

Powstaje pytanie. Czy wykorzystamy szansę, jaką daje nam technologia profesora Żakiewicza, czy jak zwykle zostaniemy wmanewrowani w zbędne innym, drogie i przestarzałe technologie. Takie jak na przykład „nowoczesne" i „ekologiczne" elektrownie jądrowe.

Zasygnalizowana technologia ma niewiele wspólnego z popularnymi w mediach, bardzo nisko sprawnymi i kosztownymi przedsięwzięciami związanymi z niskotemperaturową energią geotermalną, opartą na pobieraniu zwykle mocno zasolonych wód o temperaturze poniżej 100 stopni Celsjusza.

Piotr Waydel

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ile można zarobić na monetach kolekcjonerskich?

Ile można zarobić na monetach kolekcjonerskich?

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Czy warto zainteresować się numizmatyką i kupować monety z emisji NBP? Czy inwestowanie we współczesne środki płatnicze jest opłacalne? Czy da się zarobić na współczesnych monetach i banknotach? Ile tak naprawdę można zarobić na monetach kolekcjonerskich?

Czy inwestowanie we współczesne środki płatnicze jest opłacalne?

Ostatnio wiadomości telewizyjne pokazywały długie kolejki ludzi, oczekujących po kilkanaście godzin na otwarcie drzwi Narodowego Banku Polskiego. Po co stoją przez całą noc na takim mrozie? – pytali dziennikarze. Otóż chcieli kupić nowe monety ze świeżych emisji Mennicy Państwowej, aby uzupełnić swoje kolekcje lub po prostu, aby szybko zarobić na podwyższeniu ich wartości.

Czy inwestowanie we współczesne środki płatnicze jest opłacalne? Dla jednych to hobby, dla innych warta nawet odmrożenia uszu inwestycja. Tuż po emisji na limitowanych seriach monet można zarobić nawet kilkaset złotych. Artur Mikołajczak w tygodniku internetowym CashFlow&You, w bardzo ciekawy i obrazowy sposób przedstawia, jak można zarabiać na współczesnych monetach i banknotach.

Zanim to uczynimy to w skrócie należy wyjaśnić sobie co to jest moneta kolekcjonerska?
Jest to moneta bita najczęściej stemplem lustrzanym o wartości z założenia przekraczającej wartość nominału. Jest to moneta, która nie jest przeznaczona do obiegu. Monety tego typu niejednokrotnie są zabezpieczone kapslami ochronnymi lub innymi zabezpieczeniami, aby nie ulegały zniszczeniu, czy też bezpośredniemu dotykowi. Dlatego stan tych monet z reguły jest idealny (czyli I menniczy).

Pewnego razu w prezencie na imieniny dostajemy komplet 2 szt. monet o nominale 10zł z wizerunkiem Zygmunta II Augusta. Jedna z nich to popularnie zwane popiersie, a druga to półpostać. Monety te zostały wybite w srebrze próby 925.

Jeśli spojrzymy na nie z punktu inwestycyjnego - tutaj w monecie pojawia nam się element bardzo istotny, jakim jest wartościowy kruszec, z jakiego moneta została wykonana. Na ceny tego typu monet mają wpływ już nie tylko ceny rynku numizmatycznego, ale również ceny srebra i złota, kształtujące się na rynkach ogólnoświatowych.

Pełna treść artykułu „Czy inwestowanie we współczesne środki płatnicze jest opłacalne?” dostępna jest w tygodniku CashFlow&You nr 34 (04/2008) z dnia 23-29.01.2008.

Autor artykułu: Artur Mikołajczak,
wydawca: e-ProfitSystem, http://Cashflowandyou.pl.

---

Joanna Wiejak

- Zobacz, jak zostać profesjonalnym inwestorem >>
- Przyjdź i spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak pisać wypracowania z języka polskiego? HIT!

Jak pisać wypracowania z języka polskiego?

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Artykuł omawia kilka technik przydatnych w czasie pisania wypracowań z języka polskiego, których zastosowanie pozwoli Ci uczynić z tego trudnego zadania, czynność prostą i przyjemną.

Zacznijmy od tego, że wypracowanie, które będziesz pisał będzie oceniane przez danego nauczyciela i to tylko od niego zależy, jaką otrzymasz ocenę.

W teorii każde wypracowanie, to rodzaj testu sprawdzającego samodzielne myślenie, poziom oczytania, umiejętność swobodnego wypowiadania się na piśmie, itp.
W praktyce nauczyciel będzie oceniał twoje wypracowanie głównie pod kątem tego, co ON uzna za najważniejsze. Dla jednego nauczyciela może to być poprawność stylistyczna i gramatyczna, a dla drugiego - ilość zacytowanych w tekście źródeł. A więc zawsze i wszędzie przed rozpoczęciem pisania:

USTAL CO WEDŁUG NAUCZYCIELA - KTÓRY BĘDZIE SPRAWDZAŁ TWOJE WYPRACOWANIE - JEST WAŻNE.

Słowem: pisz wypracowanie „pod" danego nauczyciela.

Jak ustalić, co dany nauczyciel uznaje za ważne?

Jeśli masz z nim zajęcia na co dzień, to wywnioskujesz o tym ze sposobu, w jaki prowadzi on zajęcia (zwróć uwagę na czym się koncentruje), ponadto masz źródła w postaci innych napisanych dla tego nauczyciela wypracowań oraz innych osób (ze starszych roczników), które już miały niejednokrotnie okazję pisać wypracowania dla tego nauczyciela.

Jeśli te sposoby nie pomagają, to po prostu zapytaj go bezpośrednio, co według niego jest najważniejsze w danym temacie.

Kolejnym krokiem jest:

TRENING PISANIA.

Chodzi oto, aby wytrenować w sobie umiejętność pisania wypracowań. W tym celu należy pisać wypracowania na wymyślone tematy, albo wykorzystać jakieś stare tematy, na które już miałeś okazje pisać wypracowania.

Zanim zaczniesz w ogóle pisać, określ jakiego okresu historycznego dotyczy dany temat, wypisz sobie wszystkie postacie, tytuły, czy wręcz całe cytaty, które będziesz później mógł wykorzystać w swoim wypracowaniu.

Całe to przypominanie powinno Ci zająć kilka minut, resztę czasu przeznaczysz na pisanie, a i w tym musisz znaleźć kilka minut na sprawdzenie swojej pracy.

Po napisaniu wypracowania należy je omówić z kolegami, a najlepiej ze swoim nauczycielem, czy jest poprawne merytorycznie oraz stylistycznie.

Na koniec kilka ogólnych wskazówek - jak się zachować w czasie pisania wypracowania:

- pisz na temat, który rozumiesz i o którym faktycznie możesz napisać coś konkretnego powołując się przy tym na stosowną literaturę;

- najłatwiej zrozumieć dany temat określając słowa - klucze w jego treści, a następnie używać tych wyrazów w treści wypracowania;

- tematy wolne, to najtrudniejsze tematy, gdyż wymagają dużej kreatywności i dużego oczytania;

- wypisz sobie wszelkie postacie, wydarzenia, książki, dzieła sztuki itp. związane z danym tematem;

- opracuj - choćby w zarysie - najogólniejszy plan pracy, z którego jasno będzie wynikało, że najpierw napiszesz o tym, potem o tamtym, a na koniec jeszcze o czymś innym;

- pisz na temat - w czasie pisania spoglądaj czasami na temat i pytaj sam siebie, czy faktycznie piszesz na ten temat, na który masz pisać;

- cytaty (to nie muszą być tylko cytaty z książek, ale także cytaty z pieśni, piosenek, przysłowia, morały itp.) zawsze dodatnie wpływają na ocenę twojego wypracowania, tylko pamiętaj, że więcej nie zawsze oznacza lepiej. Nauczyciel generalnie woli mniej cytatów, ale bardziej pasujących do tematu, niż więcej cytatów luźno związanych z tematem;

- pisz własnymi słowami, tak jak umiesz - nauczyciel łatwo pozna, czy piszesz własnymi słowami, czy sztucznym językiem;

- temat jest wszystkim, dostosuj swój styl pisania do tematu. Jeśli temat, jest poważny, to daruj sobie elementy humorystyczne;

- jak już skończysz pisać, przeczytaj swoją pracę co najmniej 2 razy. Szukaj wszelkich błędów i pomyłek oraz poprawiaj je na bieżąco.



--
Zobacz na czym polega naprawdę szybka nauka

Nauka nie będzie sprawiać Ci problemów

---

Błyskawiczna nauka języka angielskiego dla początkujących.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl